Your gateway to endless inspiration
- Upiekę dla Ciebie naaaaajlepsze budyniowe ciasto z toffi, jakie w życiu jadłeś, obiecuję! Piekielna zachęta. Szczególnie dla takiego łasucha, jak ja. Choć bardziej kierowała mną myśl, by zatracić się w głębokim spojrzeniu błękitnych oczu, przeczesać kruczoczarne włosy po tym, jak ująłem w dłonie zarumienione policzki. Esencją tej relacji nie był wykwintny, pełen emocji i pożądania seks. Nie była nim również nić porozumienia, którą złapaliśmy od początku, żadne wytworne kolacje, czy spacery. Odpowiedzią na to, dlaczego zawładnęła moim umysłem, była prosta rzecz - ona po prostu wiedziała. Starałem się włożyć klucz do zamka i przekręcić go jak najciszej mogłem. Położyłem siatkę z bułkami (jej ulubionymi), czekoladowym mlekiem, parmezanem i deserem orzechowym na stole. Mój plan cichej infiltracji jej przytulnego mieszkanka niezbyt mi się udał, gdyż słyszałem jak przeciąga się w satynowej pościeli, zapewne w swoim lekkim, niesfornym zwyczaju. Zanim położyłem tacę ze świeżo zrobionym śniadaniem na malutkim stoliku obok łóżka, zdążyła przeszyć mnie swoim lubieżnym spojrzeniem. Czasami wymyślałem dla tego spojrzenia przymiotniki, dzięki którym mógłbym oddać w pełni swój zachwyt. Lubieżne? Rozkoszne? Magnetyzujące. Zdecydowanie, to było to. Leżała do połowy odkryta. Delikatnie pocałowałem ją w ramię, by przebudzić ją w delikatny sposób. Moje ubrania chyba jednak nie pasowały na nią tak jak powinny.,, Na obydwu przedramionach miała wytatuowane skrzydła, czy może coś na ich wzór, sam nie wiem. Moja wyobraźnia nie była zbyt plastyczna w obecności kobiety, przy której traciłem racjonalne myślenie. Potarłem o siebie dłonie, by odrobinę je rozgrzać. Zimny dotyk na jej ciepłym udzie chyba nie byłaby najlepszym budzikiem, a żółto-pomarańczowy październik, mimo iż piękny, to jednak wciąż zaskakuje atakami chłodnego wiatru. Opuszkami zacząłem subtelnie muskać jej aksamitną skórę, a zmieniający się wyraz jej twarzy mówił o jej sennych marzeniach. Wsunąłem ostrożnie rękę przez nogawkę spodenek i chwyciłem ją za biodra. W jej fizyczności to była na pewno część która górowała nad innymi. Pełne, krągłe biodra, którymi kołysała w hipnotyzującym rytmie, zawsze gdy wiedziała, że idzie przede mną. Chyba znała za dużo moich słabych punktów. Rozpiąłem dwa guziki koszuli, pieściłem końcówką języka skórę na jej biodrach, kreśląc nieskładne wzory w nierównym tempie i obserwowałem reakcje jej ciała. Na pewno już się wybudziła, ale podobało jej się to całe przedstawienie, więc pozwoliła mi kontynuować. Całując jej podbrzusze tuż nad linią spodenek, coraz mocniej zaciskałem dłonie na jej udach, co spotkało się z wyraźnym zadowoleniem, którego znakiem był już lekko spłycony oddech… Przejechałem językiem przez sam środek jej niebieskich spodenek i nie mając ani sekundy na reakcję, nagle znalazłem się pod nią. Spojrzała na mnie swoim rozkosznym wzrokiem i wyszeptała: - Dzień dobry, kochany.
Duże toffi, własnie dla Ciebie.